Po raz pierwszy od 1989 roku wzrosło znacząco zainteresowanie zatrudnianiem osób z niepełnosprawnościami

 

 

Po raz pierwszy od 1989 roku wzrosło znacząco zainteresowanie zatrudnianiem osób z niepełnosprawnościami. Ale utrudniających to absurdalnych, biurokratycznych barier wciąż jest bardzo dużo. Kolejna jest właśnie procedowana w parlamencie.

Sytuacja na rynku pracy jest tak dramatyczna, że sięgamy po wszystkie rezerwy, także w sektorze osób z niepełnosprawnościami – mówi Kamila Banasik-Bradny z Małopolskiego Związku Pracodawców Lewiatan. Obecnie związek przygotowuje projekt, który ma pomóc jego członkom w zatrudnianiu niepełnosprawnych.

O tym, że pracodawcy coraz częściej dostrzegają ich przydatność, świadczą liczby. W II kwartale 2017 r. współczynnik aktywności zawodowej osób niepełnosprawnych w wieku produkcyjnym – według danych pochodzących z Badania Aktywności Ekonomicznej Ludności-osiągnął wartość dotychczas nienotowaną, wynoszącą aż 29,6 proc! Oznacza to, że od II kwartału 2015 r. współczynnik ten wzrósł aż o 5,1 proc.

Pozytywną zmianę w sytuacji tych osób na rynku pracy potwierdzają również dane z bezrobocia rejestrowanego. Na koniec sierpnia br. liczba niepełnosprawnych bezrobotnych zarejestrowanych w powiatowych urzędach pracy wyniosła 71,5 tys., co oznacza, że od końca grudnia 2015 r. spadła o niemal 25 proc. Oznacza to, że zatrudnienie znalazło około 23,7 tys. osób.

Ale deficyt pracowników nie jest jedynym powodem kierowania zainteresowania pracodawców w stronę osób z niepełnosprawnością. – Prowadzone przez nas od lat kampanie społeczne  wreszcie przekonały pracodawców, że są oni dobrymi i wartościowymi pracoumikami – komentuje dyr. Adam Hadław z Polskiej Organizacji Pracodawców Osób Niepełnosprawnych. Równocześnie wskazuje na zagrożenia płynące z procedowanych obecnie zapisów nowelizowanej ustawy o rehabilitacji i zatrudnianiu osób niepełnosprawnych.

Wśród niepełnosprawnych znajduje się wiele osób z wysokimi kwalifikacjami. Dobrze, że pracodawcy wreszcie to dostrzegają, podkreślił Andrzej Sadowski prezydent Centrom im. Adama Smitha

 

Nowela nakłada na pracodawców wiele bardzo uciążliwych biurokratycznych obowiązków. – Jeśli rząd nie wycofa się z tych propozycji, mogą oni uznać, że zatrudnianie takich pracowników jest zbyt skomplikowane – kwituje Hadław.

 

Natomiast Izydor Puścizna, prezes Małopolskiego Związku Osób Niepełnosprawnych, nie może zgodzić się z bezsensownymi, w jego ocenie, zasadami szkoleń – organizowanych najczęściej za unijne pieniądze – które przygotowują jego kolegów do pracy i ułatwiają jej otrzymanie. Otóżmogą wnichuczestniczyć tylko te osoby, które nie mają żadnych środków do życia. – Prawie każdy z nas ma rentę. Choć nie wystarcza om naprzeżycie,jej otrzymywanie uniemożliwia uczestnictwo w szkoleniu.

 

Część z nas pracuje, pozostali chętnie poszliby na kurs, by potem dorobić parę groszy do głodowego świadczenia. Niestety, nielogiczne przepisy na to nie zezwalają – denerwuje się prezes. Członek związku wraz z zasiłkiem pielęgnacyjnym otrzymuje dziś 1200 zł. Kwota ta musi wystarczyć na wszystkie wydatki, w tym około 500 zł na leki, kolejne sumy na rehabilitację itp.

 

Na absurdy w naszych przepisach wskazuje również Andrzej Sadowski z Centrum im. Adama Smitha.-Niepełnosprawni znakomicie sprawdzają się w telepracy. Tymczasem część z regulujących ją przepisów pochodzi z… PRL – zauważa ekspert.

źródło: www.popon.pl